Sanok ? Palota ? Roskovce ? Repejov- Jasenovce , 108 km
Rano budzi mnie Kuba. No więc pora na ostatnie spokojne "pindrowanie się" w łazience. Jak już skończyłam, to śniadanko zafundowała mama Kuby robiąc pyszną jajecznicę, która musiała starczyć na najbliższe tygodnie :)))
Wyjazd koło 11 rano po wcześniejszych zakupach w kilku sklepach i wymianie kasy w kantorze. Do Paloty prawie ciągle pod górę.. Podjazd za podjazdem i moje przystanki co 50 m? Umierałam, ale dałam rade, jakoś dotarłam do granicy słowackiej :) A dalej już w dół, kochany dół..Tu zjeżdżałam z największa prędkościa, a mój rower latał i latał.Raz na prawo , raz na lewo... Momentami wydawało mi się, że zupełnie tracę panowanie nad kierownicą:))) Za granicą to samo co w Polsce? tylko w innym języku :) Dużo to się nie zmieniło? Po drodze mineliśmy muzeum Warhola, które niestety było zamknięte. Największym zaskoczeniem tego dnia okazała się droga z Roskovic do Repejov.. Droga była, tylko nie taka jakiej się spodziewaliśmy? Rzuciło się na nas masa robactwa, a pod kołami mieliśmy na zmianę błoto i kamienie. :) Po ponad 90 km jazdy i pierwszym zagubieniu, tzn. wjechaniu do wioski nie istniejącej na naszej mapie, wyjechaliśmy na piękny asfalt, prawie nie uczęszczany przez samochody i tak w coraz większych ciemnościach dojechaliśmy przed Jasenovce, gdzie znalazła się polna ścieżka, obok której rozbiliśmy namiocik :)