Trasa: Tallin - Kuusalu - Viru Raba - Kolga - Hara - Loksa - Suurpea, 91,53 km
Dzień zaczął się znakomicie :))) POstanowiłam załatwić poranne "siusiu" no i udałam się kawałek w głąb lasu. Po chwili okazało się, że śpimy w miejscu, które starałam się uniknąć już wcześniej. A więc z samego rana odkryłam groby 15 m od namiotu :D Cmentarz hehe musiał być kiedyś pierwsza noc na cmentarzu. No ale nic.. już za późno na strach :)))
Po osiągnięciu głównego celu tzn Tallina, pora na ciutek mniejsze: PN Lahemaa i później Pajpus. Wyruszyliśmy ścieżką rowerową dalej na wschód do torfowiska Viru Raba.
Jedziemy i jedziemy... Gdy nadeszłą pora uzupełnić brali w napojach zatrzymaliśmy się na stacji Viru Raba znajdujące się niedaleko drogi krajowej do Narvy. Pierwsze co się dowiedzieliśmy od innych zwiedzających, że z rowerami tam nie wjedziemy, bo są kładki o szerokośći dla 1 osoby. No ale nic postanwoiliśmy chociaż podjechać rowerakami najbliżej bagien, jak tylko możemy, a nie zostawiać rower daleko na parkingu leśnym.
Kawałęk drogi, przywiązanie rowerów i drepczemy kładką w oczekiwaniu na torfowisko. Po chwili ukazuję się pierwsze malutkie jeziorko, a za chwilę następne i następne. Poprostu piękna błekitna woda, zielone choinki dookoła, miękkie podłoże tuż obok kładki, a na środku drewniana wieża widokowa, z której widać wszystkie jeziorka :))) Po pobycie na torfowsiku pora jechać dalej. Teraz pora objechać jeden z półwyspów dookoła :))))
PN Lahemaa: park narodowy obejmujący obszary ukształtowane pod wpływem lodowca skandynawskiego, jak jechaliśmy na półwysep nr 1 znajdujący się najbardziej na zachód otaczał nas gęsty, zielony las, który dodatkowo udekorowany był masą głazów narzutowych. Od małych po takich dość pokaźnych. W drodze stwierdziliśmy, że jednak tego półwyspu nei objedziemy do okoła i odbiliśmy drogą na Hare żeby zobaczyć jeden z większych głazów w parku. Niestety drogi do niego nie znaleźliśmy. tam gdzie na naszej mapie wskazywało głaz tam nie było nic. Zresztą tak to jest, jak się ma do dyspozycji tylko mapę w skali 1:500000. Więc dalej do Loksy... zakupy w sklepie... zdobycie lepszej mapy cyfrowej - sfotografowanie mapy informacyjnej i podejście nr 2 do objechaniu półwyspu na 2 na zachód... Ruszyliśmy drogą na N, która mieliśmy dojechać na sam skraj półwyspu, w którym miejscu miał znajdować się camping :)))) Ale zachwyceniu widokami po drodzę, pięknym zachodem słońca, poświatą jaka się wytworzyła rozbiliśmy namiot na zachodnim wybrzeżu. Paweł przystąpił do gotowania dania z ryżem i czymś, a ja do rozstawiania namiotu :)))))