Ciężko mi się zbierało rano, ciężko jechało na początku i co się później okazało cały dzień był ciężki. Do Kuldigi asfalt, to też mi nie pomagało.
Kuldiga - jedno z najstarszych miast Łotwy, zabytkowa zabudowa i główna atrakcja najszerszy na Łotwie i podobno jeden z szerszych w Europie wodospad Ventas Rumba. Ładne miasteczko, masa starycfh domków. Mi się podobało, ale chyba mniej od spotkanego na Litwie Wolfganga, który słowami "sehr schon, sehr schon" namawiał nas kilka razy do przyjazdu tutaj :))) W każdym razie warto było. Dodatkowym plusem była stacja , na której od czasu campingu umyłam przetłuszczone do granic możliwości włosy :) Zresztą w Kuldidze spotkaliśmy też pierwszych Polaków, którzy usłyszeli moje narzekania na brak kantorów hehe :)))
Wyjazd z Kuldigi, małe zagubienie i wjazd na drogę krajowa P121 :D Tu zaczął się koszmar. Żwir wysypany na jakis stary asfalt, który momentami się przebijał. Słoneczko ładnie smażyło, a kurz od przejezdnych samochodów zatruwał nam powietrze. Nadzieja na zmianę nawierzchni poszła w niepamięć zaraz po wjeździe do nowego okręgu i kolejnym znaku "zmiana nawierzchni". Asfalt pojawiał się tylko na obszarach większych wsi. W każdym razie była to jedna z cięższych dróg w moim życiu. Uciążliwa bo ponad 50 km na tej nawierzchni próbowaliśmy jechać, a w raz z każdym kolejnym km prękość jazdy malała.
Nocleg znalazł się koło jakiejś okrągłej ruiny kilka km od końca żiwiru, ale to dowiedzieliśmy się dopiero rano :)