Pociąg do Iławy zapchany, wrzucam jakimś cudem do niego jeszcze rower, na którego widok kontrolerzy biletów dostają szału bo zawala masę miejsca. Kilka smsów porozsyłanych po Polsce, że w końcu dotarłam. Brudna, zmęczona i strasznie szczęśliwa wysiadam w Iławie, gdzie czeka na mnie ojciec i samochodzikiem jadę do swojego łóżeczka w Grudziądzu spać, odpoczywać i jeszcze raz spać...
Podsumowanie:
ok 1200 km przepedałowanych ;)
67,5 h non stop na rowerze
no i masa wrażeń :D