Rano pobudka, zebranie się, pożegnanie z Aleksem i podjazd rowerkiem do metro, które zawiozło nas na sam dworzec :) W okolicach dworca ostatnie zakupy jedzonka i godz. 14.10 wbijamy się do pociągu. Po drodze na peron zdążyłam zrzucić swój rower na ruchomych schodach, ale się jakoś zakleszczył i nie spadł na jadącego niżej Kubę hehe :> W drodze do Wrocławia siedzieliśmy w przedziale z jakimś rowerzystą, który snuł wizję budowy roweru nowej generacji :D Później granica, a za granicą czuć, że Polska :D Masa krzyczących bandytów na małych stacjach aż do Wrocławia hehe. Wrocław ? zakup dalszych biletów, polskich gazet na całą noc, pożegnanie z Kubą i jazda nocnym pociągiem do domku :)