Dojechalismy... w przesiadka w Czerniowicach, gdzie chcial nas zrobic koles na 50 dolcow ale dojechalismy ;] Ledwo co wysiedlismy w Czerniowicach znalazl sie naciagacz... 50 dolarow czy euro za doprowadzenie nas na drugi koniec miasta do busa do Suczawy ;] ciekawie ;P Ostatecznie spytalismy sie policjanta, "na chama" wepchnelismy się w trolejbusa i dojechalismy sami za niecałą hrywne od osoby ;) kolejne 50 hrywien za prywatny busik do Suczawy, bo autobus tylko wczesnie rano o 7 niby ;/ Na granicy kierowca chowal po schwokach fajki, a my szczesliwie siedzielismy nic nie rozumiejac co od nas dokladnie chca ;)
Suczawa - sredniej wielkosci miasteczko, ruiny zamku z lekka zrekonstruowanego i skansen etnograficzny, sporo roznej masci kosciolkow, centrum lekko obskurne, ale mili ludzie ;)
Czlowieczek nr 1 - mlody chlopak, po zapytaniu o hostel i ulice zaczal z nami jej szukac i pomogl odnalzec w ostatecznosci, ale po drodze musial sie sam pytac gdzie co jest innych ;] w kazdym razie milo z jego strony
Czlowieczek nr 2 - wlasciciel knajpki, w ktroej jedlismy wieczorem. Spytalismy o kafejke, a ostatecznie zrobil z nami rundke swoim wozem po miescie w poszukiwaniu kafejki internetowej otwartej o 23 w nocy ;] ale nie znalezlismy jej... ale dobrze ze ta obok hostelu okazala sie otwarta wiec udalo sie nawiazac kontakt ze swiatem ;]